Musujące do ślimaków i kręgosłup – Zapis 704

Sen z 19.02.2024

 

Byłam w domu jak w polonijnym. Była tam taka Stara Baba, Amerykanka, która nim zarządzała. Jak tam przyszłam to mnie opierzyła o jakąś sałatę na podłodze. Kazała mi to zbierać do wielkiego foliowego worka. Zbierałam, bo byłam tam na usłudze. Sałata wyglądała jak rwany mix różnych gatunków i ziół. W worku miałam coś jeszcze. Kręgosłup. Tylko, że to było za długie i za cienkie na ludzki. Nie wiem czyje to było.

W pomieszczeniu zrobił się tłum. I nadal to było stare towarzystwo i takie polonijne. Mężczyźni w garniturach. kobiety ufryzowane na Elżbietą II. Serwowałam tam wino, bo miałam taki dolny kredens gdzie trzymałam butelki. Zaczęłam je przeglądać, co teraz podać i znalazłam musujące. Jakiś mężczyzna się nachylił i powiedziała żeby zapytać się tej Amerykanki czy to wystawić.

Podeszłam więc do niej, i pytam.

– Czy podać musiaki do ślimaków?

Baba wstrząsnęła głową jakby nie rozumiała o czym mówię. Teraz była nawet miła. Pewnie dlatego że sala była pełna gości. Stwierdziłam, że bez znaczenia co robię, bo i tak nie mają pojęcia o winie. Ważne dla nich tylko żeby było, bo to prestiż, ale po co i do czego to już dla nich bez znaczenia.

Znalazłam się w markecie w przedsionku. Miałam jakieś dziecko, chłopca. Wyszłam z nim, bo chciałam wrócić do domu, ale zapomnieliśmy torby z zakupami. Wróciliśmy więc po nią. Już jakaś baba się do niej dobierała. Naszej Torby wypchanej środkami do prania. Zabrałyśmy ją i wyszliśmy. Zaczęliśmy iść w stronę sądu. Tłumaczyłam mu że za sądem mam rower. Jak wsiądziemy będzie musiał trzymać równowagę mając dwie torby w rękach, ja wezmę trzecią na siebie. Ciężyłam się że zjazd będzie prawie bez wysiłku, bo do domu miałam cały czas już z górki.