Smak Ditali – Zapis 792
Sen z 26.08.2024
Gdzieś to byłam. Sprzedawałam takie kostki z jakimiś drobinami. Przypominało mi to szare mydło, ale mogły to być kawałki paschału. Tak mi się wydaje, bo ludzie którym to dałam wąchali. Identycznie jak Ja wczoraj na żywo u Pawła. Pierwszy raz w życiu czułam tak piękny paschał. Jego woń roznosiła się po całym ołtarzu.
Nie miałam tego dużo, mniej więcej tyle, ile słoików miodu obecnie. I pojawił się skądś Dariusz. Pomyślałam że idę do domu, bo przecież nie gadamy. Ale On mnie zatrzymał i wziął te dwa kawałki paschału ode mnie. W zamian dał mi niebieskie dżinsy zawinięte w szary papier. Nie odwijałam zwoju, ale były chyba bardzo drogie, bo takie sprawiał wrażenie, że prezent jest wyjątkowo kosztowny.
Już odchodziłam, ale jeszcze coś mnie naszło, wypłynęło z głębi. Musiałam go pocałować. Zbliżyłam usta do jego ust. Wykonał ruch w moją stronę, chociaż byłam pewna, że się odsunie czy co.. tak jakby też też pragnął tej chwili tak samo mocno jak ja. I chociaż to było tylko krótkie zetkniecie ust to poczułam wyraźny smak.
Jego usta miały smak Ditali. Słodko kwaśny. Z tym że ta kwasowość była „żywa”. I ja ten smak znam bardzo dobrze, bo pojawia się w snach w różnych sytuacjach, na przykład w Miodzie klasy B, albo we włoskim winie. Ale nigdy nie czułam go na żywo.
Ten pocałunek mnie chyba upoił, bo schodząc na parking szłam pierwsza, a za mną jechało moje auto. Drzwi miało pootwierane jak rozłożone ręce i nogi. I jechało slalomem jakby się zataczało. Zobaczyłam, że policja wyjechała z prawej na bombach. Przestraszyłam się, że wlepią mi mandat i nie będę mieć z czego zapłacić. Zamknęłam więc mu wszystkie drzwi i weszłam do środka. Ustawiłam się na parkingu miedzy innym licząc, że policja nie dojdzie które to było auto.