Jacek i test z matematyki – Zapis 467

Sen z 20.11.2022

 

Byłam w mojej starej podstawówce. Niedaleko gabinetu dyrektora. Rozmawiałam z Elą urzędniczką. Opowiadałam jej swoje niedawne perypetie, a Ona o swoich dyżurach, kiedy za moimi plecami pojawiłam się delegacja z działu finansowego, i główny bohater mojej opowieści. Zawiesiłam głos jak go zobaczyłam. Patrzyliśmy na siebie i On miał taki miękki wzrok, cudownie ułożył mięśnie wokół gałek ocznych. Nie pamiętam kiedy takie spojrzenie widziałam na sobie na żywo. Miał na sobie bardzo grubą kurtkę zimową i mocno nasuniętą czapkę. W sumie tylko On był tak grubo urany z całej delegacji.
Przyjechali charytatywnie robić jakąś prezentacje finansową dzieciakom.

Oni poszli na salę gimnastyczną, a ja na górę na test z matematyki. Znalazłam się w klasie w której uczyłam się jak chodziłam do trzeciej.

Zaczęłam iść do ławki z lewej, w której wtedy siedziałam z Wesołowskim ( Gość nie żyje od 27 lat), ale siedzieli tam w trzech. W tym Gołąb z kraju. Chciałam go popchnąć, żeby się posunęli, ale zrezygnowałam, bo w czterech byłoby nam strasznie ciasno. Nauczycielka pisała do mnie na messengera, próbowałam to odczytać, ale cały czas ktoś do mnie gadał. Stwierdziłam, że zrobię to w domu, teraz nie było jak przy nich. Przeszłam dalej, na prawą stronę. Była tam pusta druga ławka, więc usiadłam. Teraz kapnęłam się, że przecież nic się nie uczyłam i nawet nie mam od kogo ściągnąć, ale zaraz zobaczyłam jakieś kartki zapisane równaniami matematycznymi i nie były to skomplikowane obliczenia, tylko proste równania. Widziałam że sobie poradzę.

Po sprawdzianie zeszłam na dół. Delegacja przebierałam się w toaletach. Ela zaproponowała że mnie podrzucą do domu busem, ale w sumie Anka Francuska też mi to zaproponowała. Poszłam po buty jeszcze do szatni. Znalazłam je od razu, bo to były jedyne buty z pawich piór. Normalnie bucik to było pawie pióro z oczkiem na śródstopiu. Wyjątkowo zielonozłote-niebieskie. Założyłam je na nogi, maleńkie były moje stópki, jak u rocznej dziewczynki. Wróciłam na korytarz, bo Jacek cały czas zerkał w moją stronę. Jego wzrok był taki przyjemny, miękko otulający, że chciałam żeby  patrzył na mnie cały czas.