Żywa Gorycz – Zapis 761

Sen z 19.06.20245

 

Byłam w siebie, w miejscu gdzie obecnie mieszkam. Wiem, bo stałam na bocznej drodze która prowadzi na mini pagórki. Tylko, że ja widziałam je jak w Bieszczadach i poprosiłam Córkę żeby zrobiła mi zdjęcie. Kupiłam nową tęczową sukienkę na żywo i chciałam mieć takie w przepływie wiatru. Jak stoję pośrodku niczego. Zgodziła się niechętnie, pewnie dlatego że ostatnio mamy kosę. Wyjechałam jeszcze z tej drogi samochodem i stanęłam w korku. Na wprost mojego domu zamknęli prawy pas. Samochody poruszały się tylko lewym.

Chyba byłam już u siebie na podwórku i rozmawiałam z jakąś Kobietą. Zobaczyłam, że na lewym ramieniu mam jakiś emblemat na skórze jak tatuaż. Czarny owalny wzór podobny do plastra miodu z tym że nie nieregularny. Przypominał mi tkankę łyka w przekroju, czy komórki sitowe. Zainteresował mnie, więc zdjęłam go z ramienia i w rękach zrobiła się jak krążek z drzewa. I tak  sobie oglądam i Ta coś tam gada. Patrzę na te słoje i próbuje odgadnąć, czy to słoje. I jakoś włożyłam do ust i spróbowałam.

Boże !!!!!  Jaką miała gorycz ten tatuaż, to we łbie się nie mieści.

Byłam taka żywa, że aż wybudziła mnie ze snu o 5:22. Tylko, że robiła to bardzo powoli i z każdą milisekundą jak wychodziłam ze snu gorycz malała, a mnie coraz mocniej tłukła się myśl, że muszę napić się wody. To prawdopodobnie pochodziło z rośliny, ale nie zawierało żadnych związków toksycznych, bo nie zarejestrowałam żadnych innych odczuć typu mrowienie, drętwienie, pojawienie się innych wrażeń. Tylko gorycz, wszechogarniającą, przykrywającą wszystko. Najlepsze odczucie nie zniknęło. Po wybudzeniu utrzymywało się w niewielkim stopniu nadal. Tylko, że w odczuciu, bez pracy ślinianek.