Wąż – Zapis 308

Wąż był na kominie.

Mam ogromnego węża oplecionego wokół komina, dodatkowo jest wokół niego taki kwadratowy gzyms, że ten wąż to w ogóle leży tam jak król.

Patrzyłam i zastanawiałam się jak on tam wszedł. Dosłownie zachodziłam w głowę jak wlazł po blasze trapezowej. Co jakiś czas zmieniał pozycje i wił się, przez chwilę było obok niego jeszcze jedno zwierzę, ale nie wiem czy pies ,czy mój kot.

Byłam na jakim zgrupowaniu w Polach, ale poszłam po zupę do restauracji. Niestety kucharz ugotował za mało chociaż było aż dwie. Czerwona i Biała. Znalazłam się na chodniku. Chciałam z córką wrócić na te Pola. Miałam jeszcze wpaść do ciotki złożyć życzenia. Schyliłam się by zawiązać  jakiegoś buta, bo sznurówki wyszły z oczek. Jak to zrobiłam to poszliśmy na tereny za naszym domem.

Ktoś na najwyższym wzniesieniu wybudował hotel z widokiem na Tatry, wieżowiec na kilka tysięcy metrów. Ściągnęli kuzynkę mojej córki z Gdańska na animatorkę zabaw. W wieżowcu mieszkało dwóch mężczyzn i kobieta. Coś tam z nimi rozmawiałam. Zobaczyłam ich dokładnie jak wchodzili do budynku. Kobieta miała sukienkę jak dla młodziutkiej dziewczyny, nastolatki, taką falbankowo-lalkową, ale jak wchodziła po dwóch stopniach to podpierała się laską!!!, pomyślałam, że kolana jej wysiadają jak mnie.

Obok wieżowca było zaorane czarne pole i wydeptana ścieżka odcinającą róg na trójkąt. Szybko przeszłam tym skrótem. Pojawiła się mgła!!! Dosłownie, cała przestrzeń zalała się mlekiem. Pomyślałam, że po widoku na Tatry.

Znalazłam się w domu i patrzyłam. Jak ten wąż siedzi na moim kominie.