Ukochany Mistrz – Zapis 191
Sen z 12.01.2021
Byłam w pracy, odkładałam coś na półki, zwroty. Przyszła managerka i zabrała mnie na jakiś plac wyspany drobnym czarnym kamieniem, zrozumiałam że niby mam to zamiatać, bo widziałam szeroką miotłę opartą o ścianę.
Strasznie się oburzyłam, powiedziałam jej, że robi to specjalnie, żeby mnie upokorzyć, i że jak chce, to pójdę do dyrektora i jej wyjaśni jakie są moje obowiązki. Zmieszała się i powiedziała, że mogę iść na oddział.
Pojawił się jakiś inny pracownik i powiedział, że Ona myślała, że jestem strasznie stara, przez tą moją siwiznę i że nie powinnam, czy nie nadaję się do pracy na „oddziale”. Odpowiedziałam, że wszyscy jesteśmy w podobnym wieku i pewnie ją zmyliły moje srebrne włosy.
Wyszłam z firmy, ze ścieżki po lewej schodził mój nauczyciel. Tak myślałam na początku, patrzyłam w niego i zachwycałam się jak pięknie wygląda, ale jak podszedł bliżej, to okazało się że to młoda kobieta. Zagadałam do niej i śmiałam się, że pomyliłam ją z Romanem, z moim ulubionym 70latkiem, bo On też lubi chodzić po Świętym Krzyżu ( lokalizacja firmy). Ale naprawdę wyglądała jak On, długie włosy, mocno zarysowane brwi, piękne rysy twarzy, jak elf.
Idziemy jakąś ścieżką, to znaczy Ona, bo ja weszłam na jakąś żerdź, która była oparciem ścieżki, bo chciałam iść obok niej i z nią rozmawiać. Po lewej była jakaś zabudowa z ciemnego starego drewna. Miałam jakiś kubek w ręce, zostawiłam go między żerdzią a ściana, było strasznie dużo śmieci na ziemi i pomyślałam, że jakbym miała czas to bym posprzątała, ale jak jest teraz ten duży kubek, to może ktoś tam wszystko do niego pozbiera.
Doszłyśmy do jakiegoś domku letniskowego, w pokoju była jakaś para, leżała w łóżku, na ścianie było kilka ekranów, każdy z innym obrazem. Ja i kobieta Elf weszłyśmy do tego łóżka i całą czwórką oglądaliśmy jakieś filmy, jeden chyba był o jakimś ślubie, coś z samolotem i wybuchem.
Popatrzyłam na zegarek, który miałam na ręce, była 18:50, coś koło tego, wstałam i stwierdziłam, że idę, bo mi zostało jeszcze dwie godziny pracy, bo za tą jedną godzinę którą straciłam na przejście prawdopodobnie mi nie zapłacą.
Rano na moim stawie zobaczyłam takie Cudo 😉