Truskawkowy Czubek – Zapis 609

Sen z 04.10.2023

 

Byłam u jakiegoś szajbniętego ogrodnika. Gadał i ruszała się jakby mózg inaczej przetwarzał informacje. Miał długie siwe włosy i długą siwą brodę. Szczupły, wysoki, jasne ogrodniczki czy kombinezon jak do prac polowych. Trochę jak farmer amerykanki. Jakoś mi ten obraz tak się kojarzył z Eustachym.

Miał cudowne pole truskawkowe. Krzaki truskawkowe tak ogromne, że sięgały powyżej kolan, a poziomki całe obsypane w czerwonymi owocach i też mocno wyrośnięte. Zaczęłam go pytać o szczegóły uprawy i nawożenie, ale nic nie zapamiętałam. Pewnie przez ten jego bełkot i nieskoordynowane ruchy, ale ogrodnikiem był pierwszej klasy.

Byli tam też jacyś moi znajomi, ale teraz już nie wiem o co chodzi. Bo z ogrodu przeszłam do budynku ZUS. Dziwny to był gmach. Zeszłam jak do podziemi, ale jak wyszłam na wielkiej sali to było tam światło i prawdopodobnie z okien. Przed sobą miałam trzy okienka w ścianie i cały rządek ludzi czekających w kolejce. Ustawiłam się do pierwszego z prawej. I to był dobry wybór, bo okazałam się już następna.

Ja nie wiedziałam po co nawet tu przyszłam, miałam jakąś kartkę w ręku, ale nic tam nie mogłam doczytać. Okienko było zasłonięte jak deszczułką. Czułam się nie pewnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale Kobieta z Dzieckiem za mną zaczęła mi podpowiadać. Żeby powiedzieć, że jestem po wniosek.

I zaczęła mówić że wniosek trzeba wcześniej wygenerować w jakiejś innej instytucji na wsi, a tu już przyjść po odbiór czegoś. Ja nie miałam, więc patrzyłam na to zasłonięte okienko i powiedziałam ,że proszę o wygenerowanie wniosku.

Nie wiem kim byli obsługujący, ale tak jakby nie chcieli się pokazać czy co. Szczególnie że nigdy w takim ZUS-ie nie byłam, nie wyglądał urzędowo, tylko jakoś ciężko i starożytnie.