Szklarek – Zapis 654

Sen z 06.01.2023

 

Byłam w moim obecnym domu. Siedzieliśmy na zewnątrz, przy rzędach borówek. Coś robiliśmy z Partnerem przy nich, chociaż jest styczeń, ale nie ma śniegu.

Nagle wyleciał z nich ptak. Nieduży, na 5 milimetrów, albo na wielkość mojego paznokcia.

To był Szklarek.

Nie wiem skąd wiedziałam, że to Szklarek. Wyglądał jak koliber, głowa, korpus i ogon opalizowały w kolorze niebiesko – zielonym, a skrzydła na obrzeżach na czerwono – pomarańczowo – żółto. Ale był piękny i niesamowite, bo skąd on się tu wziął. Złapałam go. Mówię do Partnera chodź do domu coś ci pokaże. Nie chciałam rozwierać palców żeby mi nie uciekł. 

Jak wchodziliśmy do domu, to od zachodniej strony z lasu wyleciały motyle, tyko że te wyglądały jak nocne. Ewentualnie brakowało światła by struktura skrzydeł zaczęła opalizować, bo dzień był pochmurny. Te były wielkie, jak z motylarni, egzotyczne. Co najmniej rozpiętość skrzydeł mogły mieć z 25 cm. Leciały jakby wprost na mnie.

Jak przechodziłam przez próg to zauważyłam dwa kłęby jakich muszek czy czego. Latało to w korytarzu. Niestety za małe by stwierdzić co to dokładnie jest.

I to już wszystko było dziwne, bo skąd tyle latających maleńkich stworzeń w styczniu.

Weszłam do kuchni, Partner się guzdrał, więc sięgnęłam do szafki po cienką szklankę. Nie chciałam czekać aż da mi jakiś słoik i Szklarek mi uciekł. Latała teraz po kuchni. Na szczęście było go dobrze widać ze względu na intensywny kolor, więc nie martwiłam się tym że go nie złapie.