Ścieżka – Zapis 157

Sen z  21.10.2020

 

Byłam z córką. Wiozłam ją na bagażniku roweru. Jechałyśmy wąską dróżką, lasem, minęłyśmy chorą na umyśle znajomą kobietę.

Chciałam pojechać do naszych znajomych, rodziny z dwójką dzieci, po jakąś radę. Ja pamiętałam tą ścieżkę jak przez mgłę, ale jakbym się jej trzymała, to trafiłabym do nich bez problemu.

Stanęłyśmy przed wejściem na ścieżkę. Był to dołek, ze strasznie brudną wodą, w nim, stał drewniany wychodek. Żeby wejść na ścieżkę, trzeba było wejść do dziury na załatwianie potrzeb. Obrzydliwe to było. Mówię do córki:, że innym razem tam pojedziemy, bo nie chciałam przeciskać się przez te gówna. Jeszcze powiedziałam, że tu wszyscy sikają!!!.

Ale nie, bo jak brodziłam w tej brudnej wodzie, to nie czułam żadnego moczu, ani ludzkiego, ani zwierzęcego.

Zapach, który unosił się od tej brei, był jak woda stojąca na próchniczej ziemi, z typowo leśnymi nutami. Zapach, który mówi w jakiś sposób o rozkładzie, ale już nie biologicznym, tylko mineralno-chemicznym. 

I miałam chwilę zawahania, bo zapach mi nie grał z tym co widzę, ale wyszłam z tego dołka.

Bezrozumna kobieta stała obok, chyba też miała zamiar wejść na ścieżkę, tylko czekała, aż wyjdziemy czy wejdziemy.