Pszczoły i Szerszenie – Zapis 451

Sen z 11.10.2022

 

Byłam w domu rodzinnym. Stałam w pokoju przy południowych oknach. W ogrodzie przy samej ulicy stały ule, ale takie dziwne. Przyglądałam się im uważnie, bo na początku nie wiedziałam co to za budowle. Były trójkątne jak piramidy i wysokie na 2 metry. Całe zabudowane, z takim dziwnym ułożeniem bali na cokole. Mogę przysiąc, że na jednym widziałam coś co wyglądało jak pacyfa. Wielki okrąg i trzy belki w środku. Na drugim był też okrąg i coś innego, ale to było mniej wyraźne. Pomalowane też było na biało-niebiesko, ale albo niestarannie, albo już spłowiało od słońca i deszczu. Przemknęło mi przez myśl że mogę to poprawić na wzór chałup w Zalipiu. Ale pomysł szybko upadł, stwierdziłam że jednak pasują tu tylko pastele.

Wyszłam z domu od północy i położyłam się płasko na ławce. Na podwórku Partner coś robił przy pszczołach.

Nagle!! te pszczoły przyleciały i mnie obsiadły. Strącałam je delikatnie by żadnej nie uszkodzić i nie prowokować, ale okazało się że jestem pożądlona. Nawet nie wiem kiedy, bo nic nie czułam. Użądliły mnie cztery, jedna w lewą stopę, bo byłam bez butów. Druga w lewy pośladek, bo miałam na sobie tylko zgrzebną koszule która sięgała mi parę centymetrów za pępek i nic więcej. Trzecia w prawy kącik ust, czułam jak policzek mi rośnie i czwarta. Jak tylko otworzyłam oczy zapomniałam gdzie, ale jestem pewna że było i mogła to być ręka.

Weszłam do domu, teraz była tam Brat, Bratowa i Bratanica. Zaczęliśmy szukać w meblościance Matki coś na użądlenia, bo jutro miałam jechać do roboty. Regał teraz stał jakby w kuchni i z drugiej strony czyli z południowego zachodu, przeniósł się na północny wschód. Matka nie żyje, ale została po niej masa lekarstw, posortowanych w małych białych reklamówkach.

Szukaliśmy cały czas, coś na opuchliznę, gdy przez otwarte południowe okno wleciały teraz szerszenie. Zaczęły siadać na drzwiach szafy i na podłodze. Poszłam po jakąś packę na muchy i zaczęłam je klepać ale to nic nie dawało. Za to mój Brat, teraz na klęczkach tłuk te szerszenie zaciśniętą pięścią, jak młotem, tak że wszędzie bryzgały ich wnętrzności.

Chciałam mu pomóc, ale brzydziłam się, więc tylko stałam i patrzyłam jak jednego po drugim rozgniata z impetem. Uważałam by nie stanąć tylko na ich szczątkach.