Posłuszni śledzą Tarakę – Zapis 28

Sen z 24.12.2019

Opowiadałam jakimś kobietom o moich snach, że prawie zawsze towarzyszy mi partner (51/6) i córka (12/3) i mówiłam, że to jest tak rzeczywiste jak czas, w którym nie śpię. Tak jakbym miała dwie różne linie czasu, w których równocześnie jestem osadzona.

Później widziałam Jolantę, miała jakieś urządzenie do stymulacji szyi i gardła, bo przyłożyłam to sobie na chwilę i poczułam wyraźne wibracje. Wyglądało to trochę jak ręczny mały odkurzacz samochodowy i miało jakąś wodę do picia też w środku. Znalazłam się przy oknie, mniej więcej na 3 piętrze, i zobaczyłam zgrupowanie wojskowych, coś skandowali. Byli bardzo młodzi i chaotyczni, bardziej jak młodzieżówka niż armia. W pewnym momencie w ten tłum umundurowanych młodzieńców wszedł gość o wzroście 3-4 metrów i drugi trochę niższy. Ten wysoki miał tylko górę od munduru a spodnie już zwykłe, ciemne, chyba dresowe, bo od razu przyjrzałam się mu dobrze ze względu na jego rozmiar. Nagle wywrócił się do tyłu i przygniótł wszystkich, co za nim stali, pomyślałam po jaką cholerę taka kaleka pcha się w tłum, ale jak się podniósł, to chyba nikt nie odniósł obrażeń. Widziałam też, że partner (51/6) kupił dodatkowe sprzęty, to do salonu, 2 stołki czy taborety, fotele, metalowy stojak na gazety, zezłościło mnie to, bo pomyślałam, że mi zagraca przestrzeń. O tym stojaku to pomyślałam, że zaraz go wyniosę do toalety.

Widziałam też kwadrat, w złocisto-żółtym kolorze, przybliżał się do mnie z dużą szybkością, albo ja do niego.

 

Sen z 25.12.2019

Miałam pojechać po kalendarz, trzeba było przejść przez las. Córka wiozła mnie na bagażniku starego roweru (bo coś mnie gniotło w tyłek). Żeby dostać się do lasu trzeba było przejść przez posesje Posłusznych (nazwisko). Z tyłu za domem była drewniana brama, która prowadziła do tego lasu. Jak weszłam na podwórko, to zorientowałam się, że nie mam stanika pod bluzką, zasłoniłam się rękami tak, żeby nie było widać, skrzyżowałam ramiona na sercu. Za pierwszym razem jak próbowałam iść do tego lasu, jak tylko doszłam do bramy, zrobiło się tak ciemno, jak w nocy, stwierdziłam że nie dojdę i zawróciłam, bo nic nie widziałam. Przypomniałam sobie, że jak jechałam z córką, to w rowie widziałam zapalniczkę, wróciłyśmy po nią i znowu weszłyśmy na podwórko Posłusznych. Idziemy, Ja i córka, ale teraz było już jasno jak w dzień, tylko że zaraz za ogrodzeniem zaatakował nas mały dzik, taki warchlak, dotknął córki i straciła przytomność, miał wielkość kota i był różowy jak świnia, chciałam go złapać i równocześnie budziłam córkę bo miałam ją na rękach. Ale w końcu zwierzę uciekło a córka odzyskała przytomność i wróciliśmy do domu. Jak wychodziliśmy z posesji Posłusznych, to zobaczyłam, że na bramie wjazdowej wyświetlali strony internetowe albo śledzili aktywność w sieci, zobaczyłam biuletyn Taraki i zastanawiałam się, czy Oni wiedzą że Sandra Dumroc to ja.

Widziałam też Ranking i mój partner (51/6) był oznaczony numerem 13. Lista była długa i były różne liczby, ale przeczytałam tylko imię i nazwisko mojego partnera.

Prasowałam też sobie welon, ale żelazko miałam takie ciężkie i słabo grzało, jak z lat 80 albo 70. Był biały, ale miał brzydkie wykończenie i był z bardzo grubej tkaniny, sztywny.

Później jechałam z partnerem podniebnym szyno-busem i to, co widziałam, było fantastyczne. Szyny były w powietrzu, co najmniej kilometr nad ziemią, bo w pewnej chwili zobaczyłam jej powierzchnię, wyglądało to jak nadbrzeże, zagospodarowane, z dokami i portami, ewentualnie były to wielkie akweny wodne z zabudową dookoła. To było niesamowicie piękne, woda miała odcień jasnego błękitu, cudowny, było czysto, ta woda, powietrze, krajobraz, wszystko dawało wrażenie czystego i uporządkowanego. Szyno-busem jechaliśmy dwa razy, raz sami, wtedy on kierował, a ja jechałam jako pasażer, siedziałam po jego prawej. Na samym początku podróży zapięłam pasy bo coś szarpnęło na szynach i bałam się, że wypadniemy z torów, zresztą jechaliśmy z niesamowitą prędkością. Wtedy widziałam też te widoki pod nami. Drugim razem już było więcej ludzi i była też kontrola, mieliśmy bilety, ale był jakiś problem, chyba były za małe, ale nie jestem pewna.

Widziałam też że mój partner (51/6) golił sobie włosy maszynką, sam.