Poltergeist i Idiota :) – Zapis 667

Sen  z 10.02.2024

 

Byłam w moim starym mieszkaniu. W Łazience coś było. Tak strasznie łomotało w drzwi od środka że aż nieprawdopodobne. Szczególnie że drzwi są tam papierowe w rzeczywistości. Córka stała obok wystraszona. Partner też taki zmieszany. Podbiegłam szybko i je otworzyłam. Musiałam użyć ogromnej siły i to było dziwne. Szczególnie, że moje harmonijkowe drzwi otwierały się z lewej do prawej, a te rozsunęłam ze środka na boki.

W łazience nic nie było, ale ze słuchawki prysznicowej zaczęła lecieć jak wściekła woda. Całą mnie ochlapała i zaczęło coś przez nią mówić. Tak normalnie, jak przez telefon. Głos męski, może starszy trochę ode mnie, a może i nie. A że był przyjazny zaczęłam z nim rozmawiać. Nawet zamknęłam za sobą drzwi żeby było intymnie.

Łazienka zrobiła się jak piwnica. Było przyjemnie gorąco. Na szczycie zwałów miału stał zwykły stary piec jak kopciuch. Chciałam podłożyć, ale przyjemnie szumiał, więc Partner musiał go dopiero co napełnić. Podeszłam do okienka i patrzyłam jak Partner coś tam robi przy borówkach.

W ręku cały czas trzymałam tego węża od prysznica i rozmawiałam jak przez telefon. Pytałam o tego głośnego ducha, bo nie chciałam żeby mi stresował rodzinę. Gość powiedział, że to moja wina, że on się u mnie zamelinował.

Pytam  – Jak?

A ten czy pamiętam jak coś tam robiłam ze świecą i te krasnoludki. ??..

I tak myślę, kiedy tą świecę paliłam, ale nie paliłam chyba, bo ostatnio to cztery kwiatki tyko wsadziłam na grobie.

Zapytałam czy mi pomoże. Usłyszałam jak do kogoś niby mówi – Pomożemy dziewczynie ? Miałam go zapytać czy będzie mnie uczył, ale po tym co tam usłyszałam w tle zrezygnowałam. Jakieś to takie było jakby Idiota ze mną gadał. Stwierdziłam, że po prostu będę z nim rozmawiać i tak sobie wyłapie wszystkie potrzebne informacje. Bez nadawania znajomości umowy nauczycielskiej.

Chciałam jeszcze coś zapytać i wtedy zapukał ktoś do piwnicy. Przeszłam przez zwały miału do drzwi. Jakiś mężczyzna przyszedł do Partnera. Powiedziała że jest przy borówkach. On do mnie gdzie jest kask, bo chce założyć. Ja myślę, co za następny dureń. Kask w borówki?? Ale patrzę, wisi jakiś taki zwykły jak noszą na budowach, na takim wieszaku przy drzwiach. Gość go założył i poszedł.

Ta wizyta zupełnie mnie wybiła. Znowu przeszłam przez ten miał i stanęłam przy okienku. Nie miałam już w ręce węża, ale coś jak łańcuszek na szyi i do niego mówiłam.

Zapytałam – Jesteś tam?

Odpowiedział – mhm…

I to było dziwne. Tak jakby był cały czas……

Bo ja w tym, no przecież to nawet nie jest słowo, tyle usłyszałam, że nie wiedział co myśleć. To było jak zakochany stalker. I to nie było mojej krwi, ani nie było martwe. To było spoza mojego snu. Coś jak obserwator, pionek z IT. Ktoś kto ingeruje w mój sen chociaż to nielegalne. Nie wiem. Po prostu dziwne.