Kobieta na poddaszu – jak poznałam Sandrę. Zapis 3

Sen z 18-05-2018
Pierwsza rzecz to informacje na pograniczu snu.
Usłyszałam trzy uderzenia, nie był to dźwięk dźwięczny, związany z metalem czy szkłem, ale głuchy, tak jak by ktoś uderzał w element drewniany, być może delikatnie wygłuszony tkaniną.
Odniosłam wrażenie, że miało to czemuś służyć, jakby skoncentrowaniu na czymś uwagi.
Następnie dostałam info, czy zobaczyłam osobę ( 59/5), z którą nie mam kontaktu od dłuższego czasu i pomyślałam, że dzisiaj ją zobaczę czy spotkam.
Następnie pojawiła się myśl… nie… no dlaczego, ale ok, przynajmniej jestem przygotowana.
Sen z fabułą.
Na mojej posesji pojawiły się obce psy, 4 sztuki, rude, w trzech różnych wielkościach. 1 największy (sięgający mi do kolana może), 2 mniejsze tej samej wielkości i ostatni, taka drobinka, jak szczeniaczek.
Psy miały zęby jak diabli, a przywódca największe, wpadły i robiły zamieszanie, szczekały, próbowały mnie atakować w grupie i moje zwierzaki (Piesia i Rapciatego).
Zaczęłam szukać kija, jest przysłowie że “jak chcesz uderzyć psa, to kij zawsze się znajdzie”, ale tym razem, chociaż mieszkam w lesie, wokół były same patyki, kiedy już wydawało mi się, że znalazłam grubego, to w ręce okazywał się marny.
A jak chciałam odpędzać te psy, to te patyki się same uginały, nie robiąc im żadnej krzywdy. W zasadzie też zauważyłam, że to tylko taka pokazówka z ich strony, że w zasadzie one nie chcą mi zrobić krzywdy, tylko straszą. Zaczęły się wycofywać, ja jeszcze zobaczyłam, że w rabacie leży taka szczotka do kurzu nylonowa, żółta…
Złapałam i pomyślałam, że to na pewno odczują, jak nią dostaną. Ale psy były już przy stawie, największy pił wodę, miał zanurzoną w niej całą głowę, próbowałam go uderzyć, no i oczywiście szczotka się ugięła i tylko go musnęła, odwrócił się i szczekał, pozostałe 2 spały już w trawie…

 
Sen z 25-05-2018

Byłam w starym pomieszczeniu, nie jestem pewna, ale to wyglądało jak stary drewniany dom i chyba nawet nie było podłogi, tylko klepisko.
Na piętrze znajdował się sklep, by do niego się dostać, trzeba było wspiąć się po linie, bo nie było schodów. Lina nie była taka zła w sumie, bo miała takie wypustki, pętelki, w które można było wsadzić stopy i w ten sposób wspinać się na górę.
Przyglądałam się tej linie i z niechęcią stwierdziłam, że jednak nie dam rady wejść, oczywiście to nie była prawda, bo faktycznie to nawet nie byłaby mecząca wspinaczka, w zasadzie to było bardzo proste z tymi wypustkami.
Obok mnie pojawił się mój ojciec (33/6) (nie żyje od półtora roku) i powiedział, żeby wchodzić, ok, złapałam linę i włożyłam stopę w tą pętelkę i co się stało!!! Ojciec zwyczajnie mnie podsadził, wsadził na to piętro tak, że nie musiałam się wcale męczyć, balansować, wspinać po tej linie, nawet uśmiechnęłam się, bo skojarzyło mi się to z powiedzeniem, że wrzucił mnie jak worek żyta.
Na górze okazało się, że jestem zwyczajnie na normalnym poziomie, nie ma tam piętra czy tego dolnego poziomu, byłam w tym sklepie i kupiłam jakieś ubrania, a co najlepsze, od razu pomyślałam, żeby to schować do torebki, tak żeby mój partner (51/6) nie widział, że znowu kupuję ubrania, były metki i ceny, ale nie przyjrzałam się, bo coś innego zwróciło moją uwagę. Pojawiła się moja kuzynka, w oczy rzucił się jej strój, piękna, długa, powłóczysta suknia, błyszczała w promieniach słońca jak obsypana kryształkami, wyglądała jak Cesarzowa. Drugą sprawą była jej waga…

Przez chwilę myślałam, że tak przytyła, ale ona była w ciąży i wyglądała przepięknie, zjawiskowo, a ta suknia zapierała dech w piersiach.

Sen z 31-05-2018
Widziałam karty i wydaje mi się, że to był tarot snów albo inna talia tego artysty, bo to na pewno nie była moja talia, ta była oszczędna w szczegółach i raczej koncentrowała się centralnie, przykładowo na postaci, ale kreska była Ciro Marchetti.
Dodatkowo zobaczyłam, że ktoś śledzi moją aktywność w sieci, na ekranie laptopa był otwarty portal społecznościowy i okno wiadomości w komunikatorze z moim awatarem, osobą śledzącą był mężczyzna.
Szybkie przejście, biegnę, uciekamy z grupą ludzi, mam pomoc, osoba ta to mężczyzna, nawet kawałek mnie niesie, ale mówię, że dam radę i o dziwo biegnę szybko, przez wysoką łąkę z kwiatami różowo-fioletowym.
Scena druga: jestem w pokoju z kobietą, tańczę dla niej, co najlepsze, jak taka baletnica z pozytywki, jedną nogę mam podniesioną, a na drugiej się obracam. I myślę, że to niesamowite, bo przecież grawitacja, bo ruch ciągły obrotowy, wbrew prawom fizyki, a ja cały czas się obracam i nie tracę równowagi. Swoją drogą, było to extra uczucie, tak się kręcić w kółko. Ona się uśmiecha i też zaczyna tańczyć, słodka blondynka, w pewnej chwili jestem za oknem i widzę ją jak leży na łóżku, jest niepełnosprawna, nie ma rąk i nóg, to co widziałam wcześniej, to były świetne protezy, zauważa mnie, jest zawstydzona.

Sen z 04-06-2018
Widziałam daty, dokładnie cztery daty zapisane w formacie xx-xx-xxxx, poza tym brak fabuły. Niestety nie jestem w stanie podać żadnej z nich, ale wiem, że to były daty urodzenia.

Sen z 14-06-2018

Sen informacja, brak fabuły.
Pokazano mi zdjęcie kaliny, obsypanej tymi swoimi kwiatami “bombkami”   usłyszałam męski głos jak powiedział  -284-
Chodziło o liczbę kwiatów na krzewie.

Sen z 16-06-2018
Widziałam paprotkę, asparagusa pierzastego, piękny zdrowy i z bardzo długimi pędami.

Sen z 18-06-2018
Sen z trzema wyraźnymi symbolami.
Pierwszy to mnóstwo łyżeczek do herbaty i do kawy.
Pomagałam koledze (73/1) w restauracji i sprawdzałam wszystko, gdzie leży za barem, kasa, szklanki, napoje, zwróciłam uwagę, że jest trochę nieporządnie.
Weszłam na zmywak i oczywiście tam też było brudno… chociaż nie musiałam tego robić, zaczęłam zmywać, było tam mnóstwo sztućców, a najwięcej łyżeczek, nawet zaczęłam wyciągać takie zakurzone, nieużywane do mycia, pamiętam, że trzymałam w dłoni cały pęk łyżeczek.
Zmiana fabuły.
Drugi symbol – złoty łańcuszek z wisiorkiem.
Byłam u kogoś w domu, pokazał mi łańcuszek z jakimś wisiorkiem, że niby to znalazł i coś mówił, że to niby jeden kolczyk i że ma szukać właściciela, ale nie wie, jak mu z tym pójdzie, złoto było w takim długim pudełku, była tam blaszka/wisiorek i ten łańcuszek, zaczęłam to oglądać i mówię że sprawa jest prosta, bo z tyłu na blaszce jest grawer, napis, chyba imię nazwisko z adresem, przeczytałam, ale nie jestem w stanie powiedzieć, co to było.
Weszła do łazienki w tym domu, toaleta była cała zapchana kupami, na szczęście nie było czuć zapachu, musiałam skorzystać, ale pomyślałam… “co za ludzie, ja wiedziałam że w “blokach” się oszczędza na wodzie, niektórzy nie spuszczają wody po sikaniu, ale żeby zostawić całą muszlę kup…???”
No i zrobiłam jeszcze swoją, niestety pobrudziłam sobie sukienkę tymi z toalety, ale od razu wyczyściłam pod kranem i znowu pomyślałam, że przynajmniej nie śmierdzi.

Sen z 01-07-2018
Ktoś wyrzucił mnie ze snu jak wyrzuca się kota za drzwi, delikatnie, na przykład stopą… nie pamiętam niczego, tylko to uczucie, że coś mnie delikatnie wypycha, z takim wrażaniem się obudziłam.
Prawdopodobnie byłam we śnie u kogoś podobnego do mnie i prawdopodobnie się znamy, tylko że ta osoba porusza się jeszcze bardziej świadomie albo znalazłam się gdzieś, gdzie nie powinnam jeszcze czegoś zobaczyć.
Bardzo miłe uczucie, nawet to było zabawne, w kategorii figla.

Sen z 02-07-2018
Ząb mi się ruszał, na dole dwójka albo trójka z prawej strony, ale poprawiłam i stwierdzam, że jest ok, nie powinien wypaść.

Sen z 03-07-2018
Miałam jechać na wycieczkę, autokar już czekał na mnie, ale warunkiem była płatność gotówką, a ja miałam przy sobie tylko kartę.
Zaczęłam szukać banku na ulicy, zobaczyłam jeden… niestety to nie był “mój”, więc mógłby mi nie wypłacić, na tej ulicy był też drugi i to akurat taki, jaki mi pasował, niestety, pomimo tego, że kraty zabezpieczające były otwarte, to miał przerwę, zaczęłam szukać dalej, jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę, takie małe okienko kasowe w ścianie… leżało na nim 3 złote, jedno- i dwuzłotówka.
Znowu zaczęłam krążyć po ulicy i zobaczyłam trzeci bank, też był zamknięty… to ewidentnie nie był czas pracy banków, ale podeszłam i okratowane drzwi okazały się otwarte.
Znalazłam się na schodach, były czyste i jasne, duże, wygodne stopnie, szybko wchodziło się do góry. Zatrzymałam się przed jasnymi drzwiami z takim metalowym zabezpieczaniem jak kraty. (Było to piękne, misternie rzeźbione, ażurowe zabezpieczenie, całe obsypane jasnofioletowym kryształkami jak z ametystu. Po prostu cudo.)
Drzwi otworzy się pod naciskiem dłoni, weszłam energicznie z “dzień dobry” na ustach i… niestety, powitania nie zdążyłam dokończyć, bo weszłam do czyjegoś prywatnego mieszkania. 
Stylistyka miejsca to taka trochę kamienica, bo zwrócił uwagę bardzo wysoki sufit, pierwsze pomieszczenie było jasne i prawie puste, z prawej strony zobaczyłam otwarte wejście do drugiego pomieszczenia, prawdopodobnie sypialni, bo zobaczyłam kawałek łóżka i gołe nogi, dostrzegłam też dwa duże kwiaty doniczkowe, prawdopodobnie palmy, no i ten wysoki sufit i wysoką futrynę. 
Kobieta, która tam była, zerwała się na równe nogi, była w koszuli nocnej, szybko ukryła się i za chwilę pojawiła się ubrana już w szlafrok, była niesamowicie zaskoczona.
Była wysoka, wiek około 45-50 lat, szczupła, nogi jak u trzydziestolatki, prawdopodobnie aktywna fizycznie, niewielki biust, ciemne krótkie włosy długości do podbródka, kręcone, przeciętnej urody… ale tak, jakby to wszystko wyjęte było z lat 40-50 i ona, i to mieszkanie.
Przeprosiłam, że wparowałam, powiedziałam, że myślałam, że to bank… obie byłyśmy tak samo zaskoczone.

Sen z 12-07-2018

Zadzwonił telefon, wyświetlił  się numer, był z sieci komórkowej, nie miałam go zapisanego w telefonie, zaczynał się od numeru 5.

Ktoś dzwonił z Krosna.

Odebrałam, przedstawiając się imieniem i nazwiskiem, usłyszałam męski głos, powiedział dzień dobry i coś tam mówił, ale to nie było ważne, ważny był obraz mężczyzny, który pojawił się w myślach i charakterystyczna barwa głosu, głos rozpoznam od razu jak go usłyszę. Facet był w wieku 55-65 lat, raczej otyły, wzrost średni, włosy już przerzedzone, wyraźne zakola, prawdopodobnie coś z krążeniem, bo ten oddech był taki lekko wysiłkowy, ale niesamowity głos, ciepła głęboka barwa, niesamowicie przyjazna.

Jeszcze jedna sprawa, we śnie czekałam na telefon, ale od innej osoby, odbierając go miałam jeszcze nadzieję, że to od niej, ale już to Krosno mówiło, że to raczej ktoś inny… no i głos to tylko potwierdził.