Kobieta 888 – Zapis 620

Sen z 28.10.2023

 

Byłam w pracy. Oglądaliśmy jakiś film, ale ja ukradkiem czytałam książkę. Nie chciałam żeby szef mnie na czytaniu przyłapał. Jakoś chyba zasnęłam, bo ocknęłam się opatulona moim szarym kocem i z otwartą książką na kolanach.

Przyjechałam kobieta z Węgier.

Za nią jak rozwiana peleryna ciągnęło się 888. Ja zostałam tylko z mężczyzną który wyglądała jak Black Forester z Dynastii i zaczęła się jakaś awantura. Nie wiem czy była wojna, czy co… Black miał wielką torbę wypakowywaną pieniędzmi, a kobieta przybyła chyba żeby nas zlikwidować. Chociaż nie wiem w czym ja zawiniłam.

Znalazłam ukryte wejście w ścianie, nawet nie wiedziałam, że tam jest. Było z podwójnych skrzydeł i na takie drewniane skobelki, żadne cyfrowe zamki. Zrobiłam ciemno, żeby kobieta nie zorientowała się że jesteśmy za ścianą. Powiedziała do Blacka żeby był cicho. W pomieszczeniu były tylko dwa łóżka zawieszone na wysokości 4 metrów i takie szczeble w ścianach jak uchwyty od komody. Ciężko było w ogóle po tym przejść, ale ja nie miałam problemu ze względu na siłę rąk. Black zresztą też sobie radził z tą torbą. Na drugim łóżku była półka z biżuterią. Ten zaczął pakować jakby chciał wszystko zabrać. Ja wzięłam tylko mały pierścionek z czarnym oczkiem . Stary był jak świat, ale tych pierścionków leżało tam kilka .

Kobieta 888 jakoś dostała się do nas. Teraz to już nas goniła. Przedostaliśmy sie wyjściem w prawym górnym rogu i znaleźliśmy się w stajniach. Stajnie były przeogromne, co najmniej na kilkadziesiąt merów. Ale koni już dawno tu nie było, bo nie było grama ich zapach. Nie wyczuła również słomy, która jeszcze gdzieniegdzie wyścielała boksy. Nie pachniała nawet rozciągnięta pajęczyna miejscami. Ani potu, ani moczu. Nic, nic, nic.

Ta kobieta do nas strzeliła, zrobiło sie niebezpiecznie. Ten mądry cały czas wlókł tą torbę, pewnie przez nią nas opóźniał i nie mogliśmy jej uciec. Moja nerka sie rozdarła i wypadała z niej również podarta 50.  Ale nic się nie stało, bo w tym samym momencie pod nogami znalazłam stówkę. włożyłam je obie gołębiej do nerki.

W stajni było następne ukryte przejście. Podeszłam do ściany na której były wyryte krzyżyki równoramienne na wysokości około 2 metrów. Prawdopodobnie znaczyły miejsce rezydowanie konia. Odnalazłam tego który mnie interesował i ustawiłam sie żeby go trafić. Miał wtedy otworzyć bramę. Tylko, że ta kobieta już była prawie w stajni. Wbiegłam więc po drabinie by go przycinać, żeby nie tracić czasu na chybione strzały.