Dzika Róża – Zapis 316
Sen z 19.12.2021 Drzemka miedzy 10:00 a 12:00
Byłam z jakąś stara Babą w kapeluszu za klubem. Pokazywała mi po kolei nagrobki prowadząc do najstarszego i opowiadała że to leżą Założyciele.
W najstarszym, w samym rogu ogrodzenia leżeli we czterech. Powiedziała że ich zastąpię.
Baba mówi, że już nie ma sił opiekować się tymi grobami i zostawiła krzewy. Na grobie z prawej chyba rósł bez, ale ciężko było mi rozpoznać po pąkach zimowych. Z lewej była Dzika Róża pięciopłatkowa. Całą obsypana różowymi kwiatuszkami i czerwonymi owocami, bez liści ze śniegiem na gałązkach.
Robiłam zdjęcia, bo jest przecież 19 grudzień, a ona kwitła jak na wiosnę. Próbowałam zrobić sobie zdjęcie z tymi kwiatami we włosach, ale jak naciągałam gałązkę, to mi się obraz zmieniał. Widziałam, nie widziałam, raz były wyżej, raz niżej. Wreszcie ktoś mnie zawołał, chyba Baba.
Zobaczyłam szeroko otwarte drzwi jak świątyni. Przy wejściu stali ci Czterej. Powiedziałam Babie żeby poczekała, to zrobię im zdjęcie dla niej.
W świątyni był rząd z ławek. Oni stali na jednym końcu a ksiądz na drugim. To chyba była msza. Ja miałam ubraną dalmatynkę i smartfona.
Położyłam się tych lawach żeby symetrycznie ich złapać, ale śruby nie trzymały i podniosło z jednej strony blat. W rogu ławy ktoś ukrył papiery. Zdjęcie nawet mi wyszło dobre. Czterej wyglądali jak z lat 70. To ubranie i skojarzenie z Bareją i ABBĄ. Niby ta mszą była za nimi.
Stwierdziłam że zostanę, chociaż dzisiaj miałam nie jechać.
Wszyscy udali się na cmentarz, ale ludzie się podzielili. Stałam na drodze w lesie i widziałam jednych jak już wchodzili za bramę cmentarną, a drugich dopiero wychodzących z tego klubokościoła.
Stałam i nie wiedziałam do których dołączyć. Więc szlam sobie sama.