Boskie Ornamenty na mojej dłoni – Zapis 714

Sen z 15.03.2024

 

Byłam w domu rodzinnym, w ogrodzie mojej Matki. Siedziałam z jakimiś kobietami w pobliżu starej leszczyny. Nie znam tych trzech bab, zresztą ich rysy twarzy się rozmywały. Jakieś takie były podobne do nikogo. Słuchałam je jednym uchem i jakoś tak spojrzałam na moje dłonie.

Boże jak pięknie wyglądała moja lewa dłoń od wewnątrz. Miała uszeregowane inicjały liter jak najpiękniejsze ornamenty. Obraz był szczególnie widoczny jak ustawiałam ją pod kątem. Normalnie raczej nic nie było widać, ale jak ją odchylam w stosunku od siebie pod katem 90 stopni ukazywał się cały obraz. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam robić zdjęcia. W telefonie zobaczyłam następne szczegóły. Na ornamentach był nałożony następny kwiatowy hologram w powtarzalnym wzorach. Strukturalnym jak tapeta. Boże jak jakie to było cudowne. Absorbowało promieniowanie, bo widziała zmianę natężenia, jak w znakach wodnych na banknotach.

Chciałam zrobić na spokojnie zdjęcie, więc przeszłam pod orzecha, ale włoskiego. Usiadłam w stronę ulicy. Dziecko za mną przyszło. Mała Kamila. I powiedziałam, że lepiej usiąść twarzą w stronę domu.

Usiadłam w cieniu i oglądała moją lewą dłoń.

Pojawili się dwaj mężczyźni i taka strasznie brzydka Baba niby kosmetyczka. Ona napisała jakąś pracę końcową na zlecenie i musiała ją poprawić, bo została odrzucona. Tylko, że z ich rozmowy wynikało, że prace finalnie napisał jeden z Mężczyzn. Wychodziło, że kaskadowo na zlecenie autora przeszło to przez kilka głów. Dodatkowo z błędem.

Oni cały czas dyskutowali. Ja odwróciłam się na chwilę w stronę ulicy i w grządce zobaczyłam korpus świni. Normalnie leżała krwawa tusza, ale taka jakby tylko górna część. Czyli widziałam kawałek łba, bo to posłużyło do identyfikacji, plecy i szczątkową część kończyn. Nic więcej. Nie wiem czy do przerobu to było, czy do zakopania.

Patrzę dalej, a na takim dawnym skalniaku stoi coś takiego jak tusza z kurczaka i taka jakby między udem a piersią była wciśnięta małpa. Normalnie wdziałam głowę i część ciała małpy. Ta małpa patrzyła na mnie jak żywa. I najlepsze !!!!  jakoś to było powiązane z tą pracą pisaną. Być może dlatego Kamila nie chciała żebym była ustawiona w stronę ulicy. Może chodziło o ten widok. Dziwne to było jak kosmetyczka. Bo Baba miała ranę wokół ust, tak jakby jej włożył pal i rozerwał całą czerwień wargową, dodatkowo oczy z ciemną obwódką. Tak jakby zostały wybite za życia.