Spadek z USA i podróż w czasie. Zapis 8

Sen z 03-07-2019

Byłam na lotnisku, już czekałam na odlot do USA, do nadania bagażu ustawiła się kolejka (nie więcej niż kilkanaście osób), na poczekalni nie było innych pasażerów, tylko ci którzy mieli lecieć tym samolotem. Ktoś powiedział, że ostatnio leciało jeszcze mniej ludzi.
Z koleżanką poszłyśmy jeszcze coś zjeść do restauracji.
Na wielkim, czarnym, okrągłym talerzu podano mi 4 pierożki ravioli z serem ricotta, byłam zdziwiona, że tylko 4, bo danie było dosyć drogie, chociaż nie jestem w stanie powiedzieć, ile, bo nie widziałam, jak płaciłyśmy za nie. Serek był niesamowicie biały i puszysty, dodatkowo drobno siekany szczypiorek dodawał fajnego pazura do tego dania i mimo wszystko byłam zadowolona z tej potrawy.

Sen z 13.07.2019

Dostałam spadek, w dolarach z USA. Ktoś mi to zapisał, na jednym czeku było coś około 3 tys., na drugim już 44 tys. z hakiem.
Informacja przyszła listownie na adres domu rodzinnego, więc przy otwieraniu była obecna moja matka, brat i i bratowa. W chwili, gdy zobaczyłam kwoty, powiedziałam, że jadę do Meksyku, a w drodze powrotnej, jak zostanie, pozwiedzam trochę Europę, oczywiście moja matka, że nie, że odłożyć na emeryturę, a ja jej na to – absolutnie, nie spotkało się to z jej aprobatą.
Oprócz sterty dokumentów w przesyłce były jeszcze czarne tiulowe falbanki, nie mam pojęcia, na co można było to założyć, bo w sumie przypominało halki pod spódnice, ale było za małe, żeby to założyć na biodra.
Zobaczyłam też pole, już w czasie zbiorów, w kolorze żółtozłotym, zboże było zebrane, bo na środku rżyska stał duży niebieski samochód w pięknym kobaltowym kolorze i był oprószony źdźbłami słomy, więc wnioskuję, że chwilę wcześniej przejechał kombajn i stąd ta słoma na samochodzie.
Rozmawiałam też  z bratowa, taka luźna rozmowa w sumie, tylko że ona była naga i stała przede mną niczym nieskrępowana, a ja musiałam patrzeć na jej słusznej wagi ciało.

Sen z 15.07.2019
Widziałam kobietę w długiej szmaragdowej sukni. Suknia była niezwykle prosta, przylegająca do ciała u góry i rozszerzana na dole, zakrywała całe ciało, widać było tylko dłonie i głowę, nic więcej. Uwagę przyciągał właśnie kolor, niesamowicie piękny i nasycony. Kobieta to biała, szatynka i coś mi się wydaje, że ja już ją widziałam we śnie, bardzo prawdopodobne, że to ta sama kobieta.

Sen z 17.07.2019
Rzuciło mi się to, że czułam niechęć do siebie i to ze strony najbliższej rodziny, bo znowu w śnie widziałam brata.
Ale kiedy już miałam odchodzić, to w zobaczyłam wielką pieczoną gęś. Była w takiej pozycji, jakby stała na szyi, musiała być nabita na sztorc na taki stojący rożen, stała na posadzce i sięgała mi aż do połowy uda, podeszłam i ukręciłam sobie nóżkę, była pyszna.

Sen z 18-07-2019

Widziałam 3 sznury kamieni.
Jeden główny, który zwracał szczególnie na siebie uwagę, to rubiny.
Drugi to turkusy.
Trzeci niestety umknął mi przy wybudzaniu i nie wiem, co to było, sznury zawieszone były w czarnej próżni, nie było żadnego tła czy fabuły, po prostu tylko te minerały.

Sen z 19-07-2019

Byłam w jakimś w domu w pokoju z dziewczynką, to było na piętrze i widziałam jeszcze drzwi do innego pokoju, był tam facet z kobietą i chodziło o to, żeby ta kobieta mnie nie zobaczyła, bo ja chciałam się w sumie wydostać z tego domu, nie widziałam kobiety, faceta chyba tak, ale nie pamiętam szczegółów, ale za to pamiętam dobrze drzwi do tego pokoju, były białe i miały taki wzór jak tabliczka czekolady. Był balkon, zardzewiały i z uschłymi roślinami, ale nie mogłam przez niego się wydostać, jakbym zaczęła nim schodzić, to zobaczyliby mnie sąsiedzi i zawołaliby kobietę, a chodziło o to, żeby mnie nie widziała, w końcu dziewczynka mi pomogła, zawołała mnie, na środku pokoju podniosła jakąś klapę i tam było zejście w dół, nie schody, tylko wir, coś co przypominało płaskie kartony, poukładane dachówkowo (mandala). Trzeba było spokojnie się po nich zsuwać, po okręgu, najbliżej zewnętrznej krawędzi, to tak jakby kropla zsuwała się po płatkach róży, ale ja chciałam przyspieszyć i dziewczynka wpadła w sam środek tego wiru i zniknęła, a ja znalazłam się na tyłach budynku, który pamiętam z lat dzieciństwa, ta sama wysoka trawa, rozwalający się kibel i żwir, tak jakbym cofnęła się w czasie o 30 lat.