Złote skrzydło i El-Azar – Zapis 42

Sen z 30.01.2020

Widziałam skrzydło, ale to nie było zwykłe skrzydło, bo przypominało „skrzydełko panierowane”.

Skrzydło było ze złota o fakturze samorodka, dokładnie widziałam, że nie miało gładkiej powierzchni, ale też nie miało wtrąceń innych metali czy przebarwień, pięknie i świetliście błyszczało. Skrzydło było w pozycji lekko opuszczonej, nie miało typowych piór a tylko jakby nacieki z tego złota (to wyglądało tak, jakby złotem oblał kości czy szkielet i to złoto jak spływało, uformowało mocno pofalowaną dolna krawędź). Skrzydło było prawe, bo wiedziałam, że coś jest zwrócone do mnie przodem i pojawiło się słowo.

Obudziłam się cała zlana potem i pomyślałam, że jestem chyba przeziębiona i słaba i stwierdziłam, że zapamiętam, bo nie chciało mi się zapisać tego słowa.

Ale obudziłam się drugi raz po 4.00 i już zapisałam słowo „EL-Azar”, ale od razu mówię, nie wiem, czy to jest to słowo od skrzydła.

W drugim śnie byłam w swoim domu, do mojej córki (12/3) przyszli dwaj chłopy i poprosili, czy może się z nimi bawić, pozwoliłam. Bawili się przy stawie, upomniałam ich, żeby uważali i nie wpadli do tego stawu, bo jest głęboko, ale oni normalnie chodzili po wodzie, tylko stopy mieli zanurzone, wiek tego towarzystwa to pięciolatki. Ja robiłam jakieś fikołki na dywanie rozłożonym na trawie i miałam spódnicę, a nie miałam majtek, ale robiłam to tak sprytnie, że nic nie było widać, pomimo tego jakaś baba się oburzyła, że nie noszę bielizny. Później znalazłam się w kościele, pracowałam tam, jak wchodziłam do świątyni, to powiedziałam osobie towarzyszącej że, w lesie, który widać na horyzoncie, jest stara magiczna kapliczka, do której można się dostać po starej kładce przez rzekę i że chcę tam później iść.

Uklękliśmy (to był już mój brat) i chyba modliliśmy się, widziałam jakieś sianko przed sobą i nagle pojawiła się Lucyna i zaczęła mnie obrażać, miała nawet chyba mikrofon, żeby wszyscy to słyszeli. Wstałam i wyszłam, przed drzwiami świątyni był drugi mój brat i mówię, że w takich warunkach nie będę pracować. Wtedy on złapał swoją żonę (chyba była w zmowie z Lucyną) za ucho i tak ją ciągnął przez cały parking do samochodu. Ona cały czas jęczała, a ten prowadziła ją za ucho jak osła.