Turek – Zapis 799

Sen z 11.09.2024

 

Jechałam boczną drogą do Kolbuszowej. Zatrzymałam się przed torami, bo na poboczu po prawej leżały dziwne użyteczne rzeczy, więc zaczęłam to zbierać. Zatrzymałam się w końcu przy takich białych skrzynkach i paczce cukierków. Tylko, że boksy były oblodzone, musiałam kopać i jakoś to podważać żeby włożyć do plecaka.

Podjechała od tyłu jakaś wycieczka. Nauczycielka i dzieci, wszystkie ubrane na biało i z twarzami też wymalowanymi na biało jak glinką. Nauczycielka też sięgnęła po cukierki które leżały na rowie i patrzyła jak wkładam te boksy. Ja podeszłam do dzieci żeby uniknąć pytań i zawołam;

– Jakie śliczne dzieciaczki.

Ale się maluchy roześmiały. Nie wiem gdzie to jechało, ale chyba na zawody sportowe i takie to przedszkole było międzynarodowe, be mignął mi nawet czarny czy mulat. Normalnie jak grupa z USA.

Zaczęłam mówić do nauczycielek, bo zrobiły się dwie, że idę do LO, (chyba) na maturę z matematyki. Ja nie lubiłam się jej uczyć i mówiłam, że nie wiem jak ja to zdam, jeszcze po 30 latach. I w myślach cały czas wałkowałam, że muszę ściągać. Robić to szybko, dyskretnie i zdecydowanie. Właśnie zdecydowanie, bo jak będzie miękka, to nikt ściągi mi nie przekaże. Konkretnie rozwiązanie dawało mi pewności siebie.

I tak mówię do nauczycielek, że idę na wprost. Przejdę sobie cmentarz, później rzekę, przeskoczę parę ogrodzeń po drodze i jestem na maturze.

I nagle tak jakbym spała w dziwnej pozycji, w dziecku, bo identycznie jak na jodze. I czuje na barkach taki delikatny dotyk jak skrzydła motyla, a drugi na pośladkach. Tak jakby ktoś się przymierzał ukradkiem, próbując mnie nie obudzić.

Stanęłam na baczność! Patrzę, a to jakiś Turek. Mała pokraka. Kopnęłam go i jakoś unieruchomiłam nogami na ziemi. Jakiś dywan, czy materiał mu się zawinął na głowie.

Patrzę, a ten nie żyje. Myślę, O Boże…. mogą być kłopoty…

No to odwinęłam mu trochę ten materiał i ożył. Wstaliśmy i On przeszedł do takiego pustostanu. Chyba tylko tynki były na ścianach. Załapałam go i wcisnęłam w kąt. Tak mocno go zablokowałam, że zrobiła się w niektórych miejscach jak igła. Trzymając go mocno na wysokości gardła sięgnęłam ręką do jego krocza i zaczęłam ugniatać.

Oczywiście krocze było puste, jakbym nic nie macała, niczego tam nie było, chociaż przez chwile myślałam że skoro taki wysuszony typ, to pewnie jakiegoś robaka ma. Ale nic nie było, prócz materiału. W tym samym momencie Turek sięgał do mojego krocza i ja poczułam przypływ energii seksualnej. Turek jakby zaczął nabierać życia, oczy zaczynały mu lśnić. Więc przerwałam operację i odsunęłam się od niego. Patrzyłam zniesmaczona, a temu jakby pojaśniało spojrzenie. I coś gadał, że szkoda że się obudziłam…

Stałam i myślałam że muszę sobie libido jakoś lepiej zredukować, czy zabezpieczyć, bo nawet taki pokrak jest w stanie mi otworzyć kanał.

 

Edit: (3 godziny po wpisie)

Przypomniałam sobie, że we śnie zobaczyłam że z prawego środkowego palca zniknęła mi jedna obrączka. Na żywo noszę ślubne obrączki zmarłych rodziców.

Przestraszyła się, że zgubiłam, ale spojrzałam na lewą i miałam na niej dwie. Obrączkę na wskazującym i na serdecznym. Czyli musiałam tą po Ojcu przełożyć na lewy palec wskazujący, ale skąd na lewym serdecznym, to nie wiem.

Na środkowym prawej ręki została już tylko obrączka po Matce.